TEORIA GRY; Podróż do Amerzone: miej uszy otwarte

ODTWARZANIE Amerzone jest jak oglądanie niemego filmu: doceniasz jego ekspresję, ale nie możesz oprzeć się myśli, jak daleko zaszło to medium od pierwszych dni. W przypadku płyt CD-ROM wczesne dni oznaczają rok 1994, rozkwit przygody typu „wskaż i kliknij”, której uosobieniem jest Myst.

Amerzone jest jednym z takich światów. Gra rozpoczyna się na opustoszałym wybrzeżu (podobnie jak miejsca z bombami neutronowymi, te światy zawierają mnóstwo budynków bez śladów zamieszkania ludzi). Przed nami latarnia morska. Wewnątrz znajduje się wiele przełączników w piwnicy i dyskietka 5 1/4 cala obok starego komputera. Na górze gabinet przyrodnika zawiera dziesiątki przedmiotów, których nie można podnieść. Stary człowiek siedzi przy biurku, nieświadomy twojej obecności, dopóki go nie klikniesz.

„Jajko”, mówi, sapiąc. ''Jajko. Wciąż żyje! Tak. Ale teraz to już koniec. Nie mam już siły. Musisz iść po mnie. Zabierz jajko, zabierz jajko białych ptaków z powrotem do Amerzone - błagam, proszę!

On umarł.

Zostawiając go pochylonego nad biurkiem, wspinasz się kręconymi schodami na strych, gdzie znajdujesz (przygotuj się, to szok) dziennik zawierający życiorys profesora i szczegółową relację z tropikalnej wyprawy, podczas której pilotuje on wodolot w górę rzeki , spotyka Indian i uczy ich cudów mechanicznych urządzeń (schematy są kunsztownie naszkicowane ołówkiem) i odnajduje białe ptaki z rodzimej mitologii krążące nad świętym wulkanem.

List na półce wyjaśnia, jak opętany ambicją i chciwością ukradł jedyne jajo ptaka, zawierające całą przyszłość gatunku, tylko po to, by zostać wyśmianym przez paryski establishment naukowy. Tymczasem Amerzone został przejęty przez wojskowego despotę. Jajo jednak pozostaje nienaruszone, a w środku, jakieś 50 lat później, za pomocą stetoskopu można usłyszeć „powolne, ciągłe bicie serca”. Profesor przechowywał go w klimatyzowanym pomieszczeniu magazynowym, kiedy budował nowy hydrofloat.

„Ale, jak już wam powiedziałem, jestem teraz starym człowiekiem” – napisał z proroczą wiedzą, że wygaśnie tuż przed przeczytaniem listu. „Więc to zależy od ciebie”.

W ten sposób rozpoczyna się mistowa przygoda malowana po liczbach, pełna bujnej scenerii i pociągania za dźwignię. Jest piękny na własnych warunkach. Ale trudno jest już grać w tego rodzaju grę, mając swobodny zasięg w trójwymiarowych światach, w których każdy przedmiot można swobodnie badać, niszczyć, schować lub użyć, i gdzie istnieje więcej niż jeden sposób rozwiązania problemu.

W 2000 r. ściśle oskryptowane sekwencje Amerzone są restrykcyjne – iluzja wyboru nie utrzymuje się, ponieważ stare iluzje stały się przestarzałe. Dla kogoś przyzwyczajonego do głębszych i bardziej płynnych wirtualnych światów gra Amerzone jest jak kaftan bezpieczeństwa.

Perspektywa 20 godzin pokręteł, trybików i odczytów kompasu wydawała się oczyszczająca. Jednak środowisko dźwiękowe było wspaniałe i po godzinie gry zdecydowałem, że fajniej będzie odtwarzać pliki dźwiękowe niż sama gra.

Pamiętaj Wybierz własną przygodę? Każdy, kto dorastał w latach 80-tych, pamięta tę serię książek – była to pierwsza interaktywna fikcja, która sprzedawała się w ogromnych ilościach. Miałeś wytyczyć alternatywne ścieżki w historii, dokonując wyborów i przeskakując do różnych numerów stron. Ale ogólnie fajniej było czytać książki od deski do deski, porzucając linearną narrację na rzecz kubistycznego kolażu punktów decyzyjnych i konsekwencji oraz lepszego zrozumienia wszystkich możliwych rozwiązań.

W ten sposób najlepiej jest doświadczyć Amerzone. Gra składa się z czterech płyt CD-ROM, z których każdy zawiera dziesiątki fragmentów audio, a jeśli odtworzysz wszystkie pliki dźwiękowe w kolejności alfabetycznej, masz całkiem dobre pojęcie o tym, co się dzieje.

Na pierwszej płycie słychać odgłos przewracanych kartek (z dziennika), rzucanych przełączników, wodę płynącą w rurach i stukającą do wiader, wiadomość od dyrektora Muzeum Historii Naturalnej ostrzegająca wysokim, nosowym głosem, aby nie zapuszczaj się w Amerzone w każdych okolicznościach i wiele skrzypiących drzwi. Woda rozpryskuje się o dok, bulgoczący sprzęt laboratoryjny i charakterystyczny dźwięk maszyn hydraulicznych.

Na późniejszych płytach słychać mewy i odgłos dużego obiektu wpadającego do wody. „Teraz do mnie wraca” — mówi siwiejący morski codzik. „Stało się to dawno temu, 1932, '33 może. Było ich trzech. Mieli taką samą maszynę jak twoja, to samo. Nigdy nie udało im się go ponownie uruchomić. W końcu wyjechali na frachtowiec, który przejeżdżał. Maszyna przez jakiś czas pozostawała w lagunie. Z czasem zatonął. Zostawili też gdzieś skrzynię. Spójrz, oto klucz.''

Znajdziesz skrzynię. Klucz przekręca się w zamku. Wyciągasz z wody coś ciężkiego. Słychać odgłosy szybkostrzelnych maszyn, być może wystrzały, i silnik wrzucany z postoju na wyższy bieg.

W głębi mroku plików WAV pojawiają się dźwięki dżungli i prychanie zwierząt. Przetransportowany przez bagna przez żyrafę o pajęczych nogach opisaną w dzienniku profesora, docierasz do świątyni u podstawy świętego wulkanu, gdzie gorąca lawa bulgocze w pobliżu przesuwającej się kamiennej ściany. Ciężka płyta przesuwa się na swoje miejsce. Jajo składa się we właściwym miejscu. Białe ptaki ożywają, a Amerzone zostaje odkupione. Koniec.

Spędziłem kilka godzin zagłębiając się w pliki audio Amerzone. Nie było to bogate doświadczenie medialne. Ale to było wciągające w sposób, w jaki panoramiczne widoki nie były, ponieważ była to nieskrępowana eksploracja, z miejscem na konkurencyjne teorie i pomysłowe rozwiązania. Jako gra, Amerzone jest zbyt płytkie, aby było interesujące. Ale fajnie jest cofać kurtynę, bawić się olinowaniem na scenie i wypełniać puste miejsca czystymi spekulacjami. Sprawia to również wspaniałe chwile deja vu później, kiedy wrócisz do gry i rozpoznasz skrzypiący most z audio safari.

Spróbuj kiedyś. Wykop stary CD-ROM i po prostu odtwarzaj pliki audio. 40-godzinna saga logiczna prawdopodobnie zawiera całkiem przyzwoity 40-minutowy sampler audio (jeśli nic więcej, to dźwiękowy album twoich przygód). Gry nie są warte powtarzania, ale dźwięki mogą być warte przeniesienia z powrotem na dysk twardy. Nigdy nie sugerowałbym żadnego rodzaju niegrzeczności MP3 z materiałem chronionym prawem autorskim, ale jeśli masz dość standardowych odgłosów komputera, tropikalne owady i mistyczne maszyny są zmianą tempa.

Tam są tam podkładki ze złota.

Amerzone, wyd. Microids; CD-ROM dla Windows 95 i 98; 37,95 dolarów; dla każdego wieku.